P202: Jeżeli wszechświat jest tak młody, jak dotarło do nas światło z obiektów odległych o miliony lat świetlnych?

Czy wiek ziemi nie powinien być wyliczony z okresu, w którym promień światła mógłby odbyć taką drogę?

Twierdzenia zawarte w tym pytaniu są wynikiem wnioskowań, które wyprowadzamy prawidłowo z dzisiejszej sytuacji.

Światło ma, przy swojej prędkości 300 000 km/s (dokładna wartość, z wyłącznie zerami po przecinku, zdefiniowana została na 17 Konferencji Generalnej Miar w 1983 roku i wynosi 299 792 458 m/s) wprawdzie dość dużą, ale ograniczoną szybkość rozprzestrzeniania się. Każda gwiazda, którą teraz widzimy, nie informuje nas o swojej obecnej egzystencji, lecz o przeszłości, o której świadczy promieniowanie elektromagnetyczne, które dotarło do nas.

Niektórzy wnioskują w ten sposób:

Istnieją gwiazdy, odległe od nas wiele miliardów lat świetlnych. Ich promieniowanie do nas dotarło, więc muszą one być być przynajmniej tak stare jak czas, przez który wędrowało do nas światło.

Chcę uzasadnić niedopuszczalność takiego toku rozumowania:

1. Odległość to nie czas: Rok świetlny, podobnie jak metr, nie jest jednostką czasu, tylko odległości! Jeden rok świetlny odpowiada odległości równej 9,46 bilionów kilometrów. Taką odległość przebywa światło w ciągu jednego roku. Jeżeli dwa obiekty A i B dzieli odległość s, to ze znajomości tego faktu nie można jeszcze nic wnioskować o innych ich stanach (np. o ich wieku).

2. Niekoniecznie mamy nieskończenie wiele czasu: swobodne sprzęganie odległości i czasu jest następstwem rozumowania ewolucyjnego, które zakłada dowolnie dużo czasu dla przeszłości, jak też dowolnie dużo czasu dla przyszłości.

W perspektywie biblijnej oś czasu jest krótka i posiada zdefiniowany początek, który wyznaczony jest pierwszym wersem Biblii i leży kilka tysięcy (a nie wiele milionów) lat wstecz.

Przedłużanie tej osi poza jej początek jest zatem niedopuszczalne. Jeżeli ktoś ignoruje ten fakt, to znajduje się właściwie w tym samym położeniu, jak ten, który swoją egzystencję przesuwa przed moment poczęcia.

By uzasadnić moją tezę, przeanalizujmy „tydzień stworzenia”, wychodząc z założenia, że światy powstały w akcie kreacji opisanym w Biblii. W czwartym dniu tygodnia stworzone zostały gwiazdy (Rdz 1:14-16). Po zakończeniu tygodnia stworzenia, ponieważ światło dopiero co wystartowało z gwiazd, nie byłoby widać na niebie ani jednej gwiazdy.

Najbliższa ziemi gwiazda, Proxima-Centauri, odległa jest od ziemi 4,3 lata świetlne. W ten sposób byłaby widoczna na ziemi dopiero po upływie 4,3 lat. Następna pojawiłaby się 1,6 lat później (odległość 5,9 lat świetlnych). Proces ten trwałby do dzisiaj, i każdego roku ukazywałyby się na niebie nowe gwiazdy, odpowiednio do ich odległości od ziemi. Temu jednak przeczą obserwacje astronomiczne.

Idąc tym tokiem myślenia, Abraham, który żył około 2000 lat po stworzeniu świata, (wg skali Biblijnej) nie mógłby nawet widzieć najjaśniejszej gwiazdy naszej Drogi Mlecznej, nie mówiąc w ogóle o innych galaktykach, gdyż Droga Mleczna ma wymiary około 130 000 lat świetlnych. Bóg pokazał jednak Abrahamowi niezmierzoną liczbę widocznych gwiazd, by go wprowadzić w zdumienie: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić” (Rdz 15:5).

Tak więc założenie: „Odległość w latach świetlnych ≤ wiek gwiazd” jest w świetle treści Biblii nieprawdziwe.

Biblijne rozwiązanie tego problemu znajdujemy w Rdz 2:1-2: „W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie ich zastępy [stworzeń]. A gdy Bóg ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.”

Również takie jest świadectwo Nowego Testamentu: „… dzieła jego były dokonane od założenia świata” (Hbr 4:3).

Po upływie tygodnia stworzenia wszystko było zatem dokonane. To oznacza, że również gwiazdy były widoczne z ziemi, gdyż od momentu stworzenia wszystkie dzieła były dostępne do oglądania (Rz 1:20).

Istotą postrzegania Świata, jako stworzonego przez wszechmocnego Stwórcę jest to, że nie możemy do interpretacji tego świata stosować zamkniętego zbioru znanych nam dzisiaj i uznanych praw fizyki. Bóg stwórca ma większą pulę możliwości, niż znane nam dziś prawa.

„Skończone” znaczy gotowe pod każdym względem: zatem promień światła, biegnący do nas od gwiazdy, był tak samo gotowy, jak gwiazda, czyli światło od najdalszej gwiazdy „przybyło” w momencie stworzenia na ziemię.

Należy zapamiętać: nasz trud naukowy (myślenie i badania) pozwoliły zbliżyć się maksymalnie w czasie do końca tygodnia stworzenia. Do zrozumienia zdarzeń tygodnia stworzenia nie dojdziemy w oparciu o teorię fizyki, ale o studium szczegółów, które Stwórca przedstawił nam w pierwszych rozdziałach Biblii.

Czy powyższe rozumowanie to dowód dla osoby niewierzącej?

Nie, to raczej dowód dla osoby wierzącej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anti-Spam Quiz:

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>